Witajcie kochani! :) Musieliście trochę czekać, ale wreszcie dodaję
nową notkę! :) Dziękuję Wam za ponad 7600 wyświetleń. :) Osobiście...
mam niezłą fazę... Ciągle słucham tylko tej piosenki. :) Wiem, że nie
pasuje do notki, ale jest przecudowna. :)
****
- Kim Ona jest?!- Stała na łóżku z kartką w ręku.
- Będziesz zazdrosna o jedną piosenkę?- Michael wywrócił oczami.- Napisałem ją na urodziny Elizabeth... Nie złość się... Proszę... Chcesz kłócić się o pierdołę??
- O mnie jakoś żadnego tekstu nie napisałeś...-rzekła smutno schodząc z łóżka. Chciała minąć Michaela, ale ten złapał ją za dłoń. Odwrócił się w jej stronę i powiedział:
- A skąd wiesz?- przybliżył się do kobiety. Stykali się nosami, gdy ten zaczął cicho śpiewać. Jego dłonie powędrowały na biodra ukochanej.-
My life will never be the same
'Cause girl, you came and changed
The way I walk
The way I talk
I cannot explain the things I feel for you
But girl, you know it's true
Stay with me, fulfill my dreams
And I'll be all you'll need
Kiedy skończył, kobieta uśmiechnęła się, wyswobodziła z Jego objęć i podeszła do łóżeczka córki. Wpatrywała się w śpiącą dziewczynkę. Pogładziła małą po policzku. Dziewczynka otworzyła oczka.
- Chodź tu do mnie.- wzięła małą na ręce. Nagle poczuła, jak ktoś obejmuje ją w pasie i przytula się do jej pleców.
Mała Charlie wyciągnęła rączki. Małe paluszki zacisnęły się wokół palca ojca. Zaczęła Nim wywijać i gaworzyć.
- Jeszcze chwila i będzie raczkować.- Kobieta odwróciła się w stronę swojego męża.
- To cud, że zasnęła...
- Boję się o nią... W nocy cały czas płakała...
Mike pocałował Kate w czoło. Mała Charlie zaczęła płakać.
- Oj... Ktoś tutaj jest głodny... I to bardzo...- usiadła z dziewczynką na łóżku i przystawiła ją do piersi. Córeczka jednak nie chciała jeść, odwracała zapłakaną buźkę. Zaniepokojona kobieta położyła małą i zaczęła ją rozbierać.
- Co się dzieje?- zapytał Michael siadając przy kobietach.
- Nie wiem... Od samego rana nic nie jadła... Dziwne... Pielucha jest sucha... Brzuszek nie jest twardy...
- Może ma gorączkę? Sprawdzałaś temperaturę?- położył dłoń na główce dziewczynki.- Nie ma... Będziemy musieli ją poobserwować...-mała nadal płakała.
Kate ją ubrała i udała się do kuchni. Po chwili wróciła z butelką mleka. Przytknęła ją do buźki małej. Ta jednak odwracała twarz w drugą stronę.
- Proszę... Zjedz to... Chociaż troszkę...
- Daj. Ja spróbuję...- wziął butelkę. Dziewczynka nadal płakała, podkurczała nóżki. Zapłakana dziewczynka zaczęła jeść.
- Wreszcie...
Po kilkunastu minutach Charlie
wszystko zwymiotowała.
- Dosyć tego... Przebierz ją, a ja dzwonię po lekarza.- chwycił telefon. Tymczasem kobieta ubrała małą w czerwone śpioszki i biały kaftanik. Wzięła ją na ręce i zaczęła chodzić po pokoju. Dziewczynka załzawionymi oczami wpatrywała się w twarz mamy.
- Jak to dopiero jutro?!- zdenerwowany mężczyzna podszedł do swoich kobiet.
-...
- Nie chce jeść, a jak zje, to wymiotuje.
-...
- O dwudziestej? Dobrze...- rozłączył się.- Doktor będzie za półtorej godziny. Do tej pory musimy jakoś sobie radzić.- pocałował małą w czoło.
Charlie przymknęła oczy, jej bródka nadal trzęsła się od nadmiaru emocji. Kate położyła Charlie do łóżeczka. Wzięła krzesło i usiadła przy dziecku.
****
- Kim Ona jest?!- Stała na łóżku z kartką w ręku.
- Będziesz zazdrosna o jedną piosenkę?- Michael wywrócił oczami.- Napisałem ją na urodziny Elizabeth... Nie złość się... Proszę... Chcesz kłócić się o pierdołę??
- O mnie jakoś żadnego tekstu nie napisałeś...-rzekła smutno schodząc z łóżka. Chciała minąć Michaela, ale ten złapał ją za dłoń. Odwrócił się w jej stronę i powiedział:
- A skąd wiesz?- przybliżył się do kobiety. Stykali się nosami, gdy ten zaczął cicho śpiewać. Jego dłonie powędrowały na biodra ukochanej.-
My life will never be the same
'Cause girl, you came and changed
The way I walk
The way I talk
I cannot explain the things I feel for you
But girl, you know it's true
Stay with me, fulfill my dreams
And I'll be all you'll need
Kiedy skończył, kobieta uśmiechnęła się, wyswobodziła z Jego objęć i podeszła do łóżeczka córki. Wpatrywała się w śpiącą dziewczynkę. Pogładziła małą po policzku. Dziewczynka otworzyła oczka.
- Chodź tu do mnie.- wzięła małą na ręce. Nagle poczuła, jak ktoś obejmuje ją w pasie i przytula się do jej pleców.
Mała Charlie wyciągnęła rączki. Małe paluszki zacisnęły się wokół palca ojca. Zaczęła Nim wywijać i gaworzyć.
- Jeszcze chwila i będzie raczkować.- Kobieta odwróciła się w stronę swojego męża.
- To cud, że zasnęła...
- Boję się o nią... W nocy cały czas płakała...
Mike pocałował Kate w czoło. Mała Charlie zaczęła płakać.
- Oj... Ktoś tutaj jest głodny... I to bardzo...- usiadła z dziewczynką na łóżku i przystawiła ją do piersi. Córeczka jednak nie chciała jeść, odwracała zapłakaną buźkę. Zaniepokojona kobieta położyła małą i zaczęła ją rozbierać.
- Co się dzieje?- zapytał Michael siadając przy kobietach.
- Nie wiem... Od samego rana nic nie jadła... Dziwne... Pielucha jest sucha... Brzuszek nie jest twardy...
- Może ma gorączkę? Sprawdzałaś temperaturę?- położył dłoń na główce dziewczynki.- Nie ma... Będziemy musieli ją poobserwować...-mała nadal płakała.
Kate ją ubrała i udała się do kuchni. Po chwili wróciła z butelką mleka. Przytknęła ją do buźki małej. Ta jednak odwracała twarz w drugą stronę.
- Proszę... Zjedz to... Chociaż troszkę...
- Daj. Ja spróbuję...- wziął butelkę. Dziewczynka nadal płakała, podkurczała nóżki. Zapłakana dziewczynka zaczęła jeść.
- Wreszcie...
Po kilkunastu minutach Charlie
wszystko zwymiotowała.
- Dosyć tego... Przebierz ją, a ja dzwonię po lekarza.- chwycił telefon. Tymczasem kobieta ubrała małą w czerwone śpioszki i biały kaftanik. Wzięła ją na ręce i zaczęła chodzić po pokoju. Dziewczynka załzawionymi oczami wpatrywała się w twarz mamy.
- Jak to dopiero jutro?!- zdenerwowany mężczyzna podszedł do swoich kobiet.
-...
- Nie chce jeść, a jak zje, to wymiotuje.
-...
- O dwudziestej? Dobrze...- rozłączył się.- Doktor będzie za półtorej godziny. Do tej pory musimy jakoś sobie radzić.- pocałował małą w czoło.
Charlie przymknęła oczy, jej bródka nadal trzęsła się od nadmiaru emocji. Kate położyła Charlie do łóżeczka. Wzięła krzesło i usiadła przy dziecku.
****
- I co z nią?
Wszyscy siedzieli wokół dzieciątka.
Lekarz
już od dobrych pięciu minut badał dziecko. Mała niespokojnie odwracała
główkę, gdy mężczyzna chciał sprawdzić jej gardło.
-
Płucka ma czyste, gardełko nie jest czerwone... Niepokoi mnie ten brak
apetytu i wymiotowanie... Powinniście udać się z nią do szpitala.-
schował stetoskop do czarnej, skórzanej torby.
Charlie zaczęła przewracać smoczek w ustach. Kobieta wyjęła go, a dziecko ponownie zwymiotowało.
-
Nie zwlekajcie... Pakujcie ją i jedźcie do szpitala... Jest źle...
Prawdopodobnie jest to przepuklina. Dziewczynka poci się, wymiotuje...
- Mike spakuj małą. Torbę masz pod jej łóżeczkiem.
Pół godziny później cała trójka siedziała w aucie. Dziewczynka spała, a jej rodzice się nie odzywali.
Kiedy
dojechali na miejsce, cały personel wiedział czyje dziecko pojawi się w
ich placówce. Kiedy wyszli z auta, lekarze natychmiast otoczyli
rodzinkę.
Lekarze
wyjęli dziecko z gondoli, przez co córeczka znowu zaczęła krzyczeć.
Zabrali ją na badania, a Michael i Kate usiedli w poczekalni.
Nagle usłyszeli krzyk dziecka. Z sali wybiegła jedna z pielęgniarek.
-Całkiem
ładna ta pielęgniarka...- Michael z uśmiechem podążał wzrokiem za młodą
brunetką. Poczuł, jak ktoś Go dosyć mocno trzepnął w ramię.
-Bardzo śmieszne wiesz?
- Zabolało...
- Bo miało boleć..- kobieta szturchnęła Go jeszcze raz.
-A to za co?
-Przestań się na nią gapić!
- Nie mogę się na nią patrzeć?
-Nie!
-Zazdrośnik...
-Debil...- uśmiechnęła się widząc zdziwioną minę małżonka.- No co? Zasłużyłeś...
-Wcale
że nie...- odpowiedział naburmuszony. Wstał i zaczął chodzić po
korytarzu. Co chwila podchodził do drzwi, aby sprawdzić, co się tam
dzieje.
****
-Operacja. PILNE!- rzekł lekarz ukazując się w drzwiach.
-Ale... co jej jest?!- zapytała Kate podbiegając do doktora.
- Ma przepuklinę w przełyku.
- O mój Boże...
- Nie martwcie się. Nic jej nie będzie. Zoperujemy ją i za kilka dni mała będzie z powrotem w domu.
-Możemy być przy tej operacji?
- Niestety nie.
Michael odchrząknął. Doktor spojrzał na niego z dezaprobatą i powiedział:
- Dobrze... Załóżcie stroje ochronne i maski.
- Coś Ty mu nagadał?- zapytała kobieta idąc ramię w ramię ze swoim mężem.
- Nic...- złapał i ścisnął jej dłoń.
- To dlaczego pozwolił Nam na uczestniczenie w operacji?
-
Wiesz... Czasem warto wykorzystać swoją sławę... A poza tym... i tak
bym tam wszedł. Muszę pilnować, aby znowu czegoś nie spieprzyli.
-
Zdejmij te okulary, bo wyglądasz jak jakiś czubek...- stanęła przed Nim
i ściągnęła mu z nosa czarne okulary.- Teraz wyglądasz idealnie.
- Zobaczysz... Jutro będziesz błagała, abym Ci przywiózł z domu drugą parę...
- Dlaczego?
- Myślisz, że nie puszczą pary? Rano zapewne będzie multum fanów, paparazzich...
Dotarli
na salę operacyjną. Przebrali się w stroje ochronne i usiedli po obu
stronach łóżeczka. Dziecko kręciło główką, nie dając założyć maski
tlenowej.
- Pomożecie?
Po
chwili dziewczynka zaczęła przymykać oczka i coraz wolniej oddychać.
Ostatni raz odwróciła główkę w kierunku mamy, spojrzała na nią i
zasnęła.
****
Dwie godziny później.
Kate z czułością gładziła rączkę córeczki. Michael co chwilę zaglądał doktorowi przez ramię. Ten spojrzał na Niego.
- Już po wszystkim. Szyjemy.- uśmiechnął się, gdy usłyszał westchnienie ulgi.
- Kiedy się wybudzi?- zapytała kobieta wstając.
- Za jakieś sześć godzin.- rzekł doktor kończąc szycie.
****
Następny dzień.
Nowa
szkoła, nowi ludzie. Nastolatka przemierzała szkolny dziedziniec.
Wchodząc przez bramę czuła na sobie przenikliwe spojrzenia.
Nagle zauważyła znajomą, czarną czuprynę.
-
Max? Max!- Paris zaczęła biec w Jego stronę. Chłopak odwrócił się od
grupki znajomych i zaczął uciekać.- Ty debilu!- wrzasnęła, gdy ten znikł
jej z oczu. Czuła napływające łzy do oczu. Odwróciła się na pięcie i
udała się do budynku.
Nagle usłyszała czyiś głos.
-
Proszę, proszę... Któż to odwiedził naszą szkołę? Córka samego pedo-
nie dokończył, ponieważ dziewczyna podeszła do chłopaka i uderzyła Go z
otwartej dłoni w policzek. Dotknął piekącego miejsca, uśmiechnął się
szyderczo i rzekł:
Tylko na tyle Ciebie stać?
- Odpierdol się od Niej i jej ojca!- podszedł do nich Max.
- Bo co?- chłopak zlustrował wzrokiem nastolatka. Po chwili poczuł palce zaciskające się na swoim gardle.
- Max! Puść Go! On nie jest tego wart... Puść!- Paris próbowała oderwać dłonie chłopaka od gardła oprawcy.- Puść Go głupku!
Te krzyki usłyszał jeden z nauczycieli.
- Co tu się dzieje?! Zostaw go!- kiedy wreszcie Max zostawił w spokoju chłopaka, ten zaczął masować szyję.
- Psychopata... Rzucił się na mnie, kiedy ja normalnie rozmawiałem sobie z kolegami.
- NIEPRAWDA!- równocześnie krzyknęli Paris i Max.
- Dosyć! Cała wasza trójka! Do klasy! Już!
- Ale...
W klasie.
- A więc... Co się stało, że zacząłeś szarpać Justina?
- Usłyszałem, jak On zaczął wyzywać jej ojca, to nie wytrzymałem...
-I?
- Paris Go uderzyła, a ja... Sam Pan widział.
-Będziecie tłumaczyć się w obecności rodziców.
- No nie... Musimy?- nastolatka popatrzyła błagalnie na rozmówcę.
- Tak... Po lekcjach, dzisiaj, tutaj...
-
Dobra...- wyjęła z kieszeni telefon i wystukała sms-a do Kate z krótkim
opisem sytuacji. Po minucie dostała odpowiedź.-
Moja...yyy...mama-zarumieniła się.- przyjedzie za pół godziny. Moja
siostra leży w szpitalu, więc... Musi tam być cały czas...
-Rozumiem.
- Max?- zwróciła się do chłopaka.- Co Ty tutaj do cholery robisz?
Milczał. Zaczerwienił się i spuścił głowę.
- Idźcie na lekcję. Za trzydzieści minut chcę Was widzieć z rodzicami.
- To nie po lekcjach?- Justin spojrzał na nauczyciela.
- Nie. Macie pół godziny.
- Dzięki smarkulo! Mój ojciec będzie musiał zerwać się z roboty!- rzekł, kiedy wyszli na korytarz.
-
Wiesz gdzie to mam? W dupie.- zaczekała na Maxa.- Zadałam Ci pytanie!-
zawołała, gdy ten wyminął ją. Ten nadal nie odpowiadał.
****
-Pani jest mamą Paris?- zapytał zaskoczony nauczyciel. Kobieta zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów i powiedziała:
- Tak, a czemu Pan pyta?- podeszła do nastolatki i przytuliła ją.
- Niech Pani powie, co zrobiła...
- Ja?? To On zaczął wzywać mojego tatę.- wskazała na Justina. Jego ojciec krytycznie patrzył na dziewczynę.
- Nieprawda!
- Mam świadka!
- Spokój!
- Proszę Pana... Ja wszystko słyszałem. Ten tutaj stwierdził, że jej ojciec jest pedofilem!
- Justin?! Czy to prawda?
- Nie! Oni kłamią!
Nastolatka, gdyby nie to, że Kate wciąż ją przytulała, to zaczęłaby okładać chłopaka pięściami.
- Moja córka nie potrafi kłamać...- wtrąciła się kobieta.- Chłopcze... Powiedz prawdę.
Justin zarumienił się.
- Przepraszam...-wymamrotał.
- Słucham?! Może tak trochę głośniej? Nie słyszę!- Kate ze zdziwieniem spoglądała na chłopaka.
- Przepraszam!
- Od razu lepiej.
****
Za tydzień zapraszam na Gone Too Soon :)
Hej!
OdpowiedzUsuńNo dlaczego Ty tak się uwzięłas na to biedne dziecko?! Najpierw się rodzi w zamartwicy, a teraz to... xD
Pedofil? Niech spada i pilnuje swojego ojca. Justin? Dlaczego mam wrażenie, że to będzie Justin Bieber? XD Kate jest kochana, że traktuje Paris jak córkę. I na odwrót.
Czekam na kolejne i zapraszam do siebie!
Alex ;)
Właśnie, ten Justin to nie jest przypadkiem Bieber? Szkoda mi małej :( A Paris dobrze zrobiła! Max, nie jest też taki zły jak myślałam. Czekam na next i zapraszam do siebie... http://prettyoungdreamonnwalker.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszałaś i jestem ;) Przepraszam, że wcześniej nie mogłam, ale nadrabiałam blogi po kolei i było ich dość sporo. W końcu dotarłam też do twojego opowiadania i nie żałuje. Przeczytałam od samego początku i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Jest świetne. Czekam na next i Pozdraiwam oraz dużo weny :*
OdpowiedzUsuńO, mała Charlie.. Krótko żyje, a już ma takie przygody..
OdpowiedzUsuńFajnie, że Max wrócił.
Czekam na nn
Pozdrawiam
Też lubię tę piosenkę <3
OdpowiedzUsuńOd niedawna zaczęłam też prowadzić boga z opowiadaniem MJ, wpadnij jak chcesz:)
http://remember-to-be-happy-mj.blogspot.com
Hej. Przepraszam że komentuje dopiero teraz ale mam urwanie głowy. Muszę pilnować Magde i moja siostrę dodawały chociaż starały się dodawać notki w terminie. Same mi kazały a teraz marudzą...Nigdy nie zrozumiem kobiet...ale mniejsza .
OdpowiedzUsuńCharlie... jest taką maleńka a już tyle przeżyła . Do tego ten cały Justin ...niech się odwali raz na zawsze od Paris. Niech zajmie się ...nie powiem czym...a Nie obraza Michaela. Max...interesująca. postać i nie jest taki zły...
Przepraszam jeszcze raz za nieobecność . I to nie oznacza że ciebię i twojego błota nie lubie. Bo go uwielbiam. Po prostu wszystko jest na mojej głowie..masakra
Przepraszam za błędy ale piszę z telefonu.
Pozdrawiam
Mike
*Bloga .
UsuńAg to pisanie z telefonów ;)
Hejka!
OdpowiedzUsuńNo i jestem.. Teraz ja Cię serio przepraszam, że tak późno!
Notka cudna, ale martwiłam się o Szarlotkę .. Biedna mała :(
Justin niech spada na drzewo i pompuje kokosy!
Dlaczego ja tak bardzo lubię 'Twojego' Michaela? Bo genialnie Go kreujesz!
Czekam z niecierpliwością na nexta.
Życzę weny i Pozdrawiam ! :)
PS; Wpadaj do mnie na Notkę Specjalną.
~MeryMJ
Przeczytałam to opowiadanie od początku i od razu się zakochałam. Ta historia jest cudowna. Od razu pokochałam Michaela i Kate. Na początku trochę sie zdziwiłam, że od razu slub, ale to wyszło na dobre. Paris tez jest super. I ich malutka córeczka narobiła im strachu. Mam nadzieje, że ojciec nie znajdzie Kate.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jaki ty masz talent do pisania. Twoje opowiadania sa cudowne! Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny. Pozdrawiam
Biedna Charlie :/ A ten Justin? -.- Inteligencja zerowa, nic nie wie,a obraża porządnego człowieka. Żałosny... Jak dobrze, że Max powraca :D
OdpowiedzUsuń