-Głupek! IDIOTA! Czemu pozwoliłeś jej jechać?! -krzyczał sam na siebie patrząc na leżącą kobietę.- Mogłeś ją powstrzymać. Nie znaleźliby jej! NIE ZABILIBY JEJ! Przez własną głupotę straciłem i ją i dziecko!- wziął krzesło i usiadł przy kobiecie. Dotknął jej dłoni i zaczął nucić.
Each time the wind blows
I hear your voice so
I call your name
Whispers at morning
Our love is dawning
Heaven's glad you came
Each time the wind blows
I hear your voice so
I call your name
Whispers at morning
Our love is dawning
Heaven's glad you came
You know how I feel
This thing can't go wrong
I'm so proud to say I love you
Your love's got me high
I long to get by
This time is forever
Love is the answer
This thing can't go wrong
I'm so proud to say I love you
Your love's got me high
I long to get by
This time is forever
Love is the answer
*****
-Kochanie! Jadę do miasta!- Kobieta krzyknęła.
- Nie!- Michael wychylił głowę z kuchni.- Ja mogę pojechać, ale Ty musisz zostać w domu.- Podszedł do kobiety.- Powiedz mi, co Ci kupić.
- Powiesz mi o co chodzi? Od kilku dni chodzisz jak struty. Nie wiem... Problemy w pracy?
- Nie...
- To powiesz mi co się dzieje? Hm?
-Nic...
- To pozwól mi jechać.
-Nie!
- I tak pojadę...
- Kicia...proszę... nie...
- Muszę jechać. Ciuchy same się nie kupią...
-Kochanie! Jadę do miasta!- Kobieta krzyknęła.
- Nie!- Michael wychylił głowę z kuchni.- Ja mogę pojechać, ale Ty musisz zostać w domu.- Podszedł do kobiety.- Powiedz mi, co Ci kupić.
- Powiesz mi o co chodzi? Od kilku dni chodzisz jak struty. Nie wiem... Problemy w pracy?
- Nie...
- To powiesz mi co się dzieje? Hm?
-Nic...
- To pozwól mi jechać.
-Nie!
- I tak pojadę...
- Kicia...proszę... nie...
- Muszę jechać. Ciuchy same się nie kupią...
- Pójdźmy na kompromis. Pojedziemy do miasta razem. Co Ty na to?
- To już wolę wcale nie jechać! - wrzasnęła i zdenerwowana wyszła z pokoju.
- To już wolę wcale nie jechać! - wrzasnęła i zdenerwowana wyszła z pokoju.
- Kochanie...- mruknął i wyszedł za nią.- Nie puszczę Ciebie samej.
- Bo co? Bo Ci ucieknę?- stanęła naprzeciwko Niego.
- Nie. Po prostu muszę mieć Ciebie na oku.
- Nie jestem małą dziewczynką! Nic mi się nie stanie. Mam pomysł! Jest już po świętach, ochrona wróciła do pracy, więc może poślij za mną jednego z tych Twoich goryli.
-Misia... -dotknął lekko dłonią jej policzka.
- Gdzie są kluczyki od auta?- mężczyzna odsunął się od Niej i zaczął grzebać w kieszeniach marynarki.
- Proszę. Tylko jedź ostrożnie!- Podał jej kluczyki i dokumenty. Kate zabrała je i powiedziała:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też...- mruknął spuszczając wzrok w dół.
- Mike... To tylko zwykła jadza do miasta. Nic mi się nie stanie. - rzekła, gdy ten mocno przytulił ją do siebie.- Wrócę za trzy godziny.- uśmiechnęła się delikatnie.- A teraz puść mnie.- Jednak mężczyzna nie miał zamiaru wypuszczać jej ze swoich objęć.- Misiek puszczaj...
- Pod jednym warunkiem... Nie jedziesz tam sama. Wyślę jednego ochroniarza.
- Dobra, a teraz puść.
Po dziesięciu minutach Kate siedziała w samochodzie. Za nią jechało duże, czarne auto.
"Dziwnie się zachowywał... tak, jakby mi coś groziło... może rzeczywiście powinien ze mną pojechać do Los Olivos..."-pomyślała. Nagle drogę zajechało białe auto. Szybka reakcja i kobieta zręcznie ominęła dużą terenówkę.
- Niemota...-rzekła. Spojrzała w lusterko i zauważyła, że pojazd próbuje ją wyprzedzić. Kiedy auto ją mijało spojrzała się na kierowcę i zdrętwiała.
*****
- Wiemy, gdzie mieszka ten Jackson! - mężczyzna z impetem wpadł do pokoju, rozejrzał się po pomieszczeniu i podszedł do swojego szefa, wtykając mu do ręki kartkę. Amir szybko przebiegł wzrokiem po wiadomości i zaczął się śmiać.
- No to teraz będzie Twój koniec maleńka... No to co? Jedziemy tam! Miejmy nadzieję, że jest sama w domu.
- Sprawdziłem to. Aktualnie jedzie w stronę miasta. Jak planujesz ją zabić?
- Najpierw tortury, a potem pomyślimy... Albo..
Lepiej będzie ją po prostu zastrzelić. - przymknął oczy tak, jakby delektował się bólem własnej córki.- Jedziemy?
Wyszli na zewnątrz i wsiedli do białego Range rovera. Wyjechali na drogę, jednocześnie bezczelnie zajeżdżając drogę czarnemu Lexusowi. Amir usłyszał pisk opon, przerażenie w oczach i głośne przekleństwo swojego podwładnego. Czarne auto ominęło ich.
- Ej! To ona! Jedź za nią! Szybciej! SZYBCIEJ! - Krzyczał próbując przejąć kierownicę.- Wyprzedź ją! - wyjął pistolet ze schowka, nabił go i czekał, aż jego towarzysz podjedzie bliżej kobiety.
- No mała... Doigrałaś się...- przednie koła obu aut się zrównały, mężczyzna odkręcił szybę, wystawił pistolet i pociągnął za spust. Kobieta słysząc huk wystrzału odbiła kierownicą, a auto skierowało się prosto na pobliskie drzewo.
*****
Od godziny czekał na powrót żony. Zdenerwowany usiadł na skraju sofy i ponownie wybrał jej numer. Nic. Cisza. Rozłączył się. Kilkanaście minut później usłyszał dzwonek.
-...
- Tak to ja. A coś się stało?
-...
-Co?! JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ? - schował twarz w dłoniach. Jego kobieta...- Chwila moment. Kiedy to się stało?- spojrzał na zegarek. - Zaraz przyjadę do szpitala. - wstał i zaczął się ubierać.
*
Siedział przy niej. Kobieta była posiniaczona i podłączona do aparatury podtrzymującej życie.
-Kochanie... błagam.... obudź się...- zaczął płakać. Nagle usłyszał pisk, a na monitorze pojawiła się jedna linia.
*****
Well..
To koniec.
Loving you dobiegło końca.
Wiem... denne zakończenie...
Możecie mnie zabić.
Co z dalszym pisaniem? Sama nie wiem... nie chce nic Wam obiecać...
Ważka :)
Bicz plis..
OdpowiedzUsuńZa jakie grzechy?
Dlaczego to już koniec?!
No błagam, wszyscy teraz kończą..
Szkoda, że Kate nie żyje. Charlie zostanie bez matki, Paris bez przyjaciółki, Mike bez żony..
Naprawdę smutne zakończenie. Nie spodziewałam się tego tak szybko i ogólnie w takim stylu.
Mam nadzieję, że niedługo jeszcze coś napiszesz dla nas :)
Życzę Ci masy weny :)
Pozdrawiam ;)
Karolina.
I chcę jeszcze dodać, że bardzo się na Tobie zawiodłam xD
UsuńJa już tu myślę jak oni się rozstaną po tych trzech latach a ty mi tu takie coś odpierdzielasz..
Mam ochotę Ci trzasnąć...
OdpowiedzUsuńMogłaś zrobić jakiś happy end czy coś, a Ty tutaj mi kryminalnych wprowadzasz xD
Z jednej strony szanuję to, że jakkolwiek zakończyłaś, a nie że zostawiłaś jak niektórzy to robią: opowiadanie w pół, bez żadnych wyjaśnień.
No ale tak czy siak zakończenie cholernie smutne, jestem zdania ze mogłaś inaczej nam to tutaj napisać :c
Czyli ma się rozumieć rezygnujesz z pisania?
Szkoda... Aczkolwiek pisanie ma dawać radość, nic na siłę się nie da. Mam nadzieję, że wena i chęci powrócą Ci jak najszybciej :)
Pozdrawiam! <3
No to Arleciu doigrałaś się solidnego wpierdolu ode mnie XDD
OdpowiedzUsuńJa ostrzegałam, ale sama tego chciałaś.
JAK W OGÓLE WAŻYSZ SIĘ ZAKOŃCZYĆ TO OPOWIADANIE I TO W TAKIM MOMENCIE??????????!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja wiedziałam, że ty planujesz jakąś akcje, ale nie wiedziałam, że wpadnie Ci do łba coś tak głupiego. Jak ci się pisać nie chce to trzeba było bloga zawiesić blaga, a nie zabijać główną bohaterkę. Co Ci Kate zawiniła?
Trochę spodziewałam się, że ją uśmiercisz, albo stanie się coś złego. No jak nam codziennie mówiłaś, że Cię zabijemy to nie trudno było się domyślić. I masz rację nie żyjesz, bo jestem tak wkurwiona, że nie chcesz mnie w tym momencie widzieć.
Zgadzam się z Patrysią, że pisanie ma dawać radość, nie można się do tego zmuszać, ale czemu tak zakończyłaś opowiadanie?! Chuj wie kiedy zaczniesz wrócisz do pisania to jeszcze ten rozdział. Zrób sobie przerwę taką porządną i może ona coś Ci da. Rozumiem, że weny nie masz, ale na przykład ja obrałam sobie zasadę, że skoro chciało mi się pisać to nie mogę tak nagle skończyć, bo mi się odwidziało. Też miałam stan, że rozdziału nie pisałam przez jakiś miesiąc, albo i dwa. Ale jak już założyłam bloga to wkręciłam się w to znowu i nie wyobrażam sobie zostawić Victorii i Michaela na pastwę losu XDD
Ja Cię tu widzę za kurde...no...Masz rok!
Jak się przez rok nie pojawisz z kontynuacją opowiadania to przyjadę do Ciebie w nocy i uduszę poduszką z podobizną Jacksona!
Trauma do końca życia nie radzę XDD
Ja jestem mściwa jak nie chcesz się dowiedzieć jak bardzo to masz tu wrócić kiedyś tam...
Nie chcesz poznać mojej złej strony? Takiej wiesz Bad Basi, albo Dangerous Basi.
Uwierz nie chcesz, nie wyjdziesz z tego cało :***
Tak w tym momencie Ci grożę kochanie.
ŻYCZĘ CI TEJ PIERDOLONEJ WENY, KTÓRA MA NA NAS CZĘSTO WYJEBANE!
Całusy i uściski przesyła jeszcze nie Dangerous Basia <3333
Jeszcze....
Omg! Jak ty mogłaś??;( Moja kochana Kate;((((!!!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, szkoda, że już koniec. Mam nadzieję, że zaczniesz pisać coś nowego, bo się do tego nadajesz. Pozdrawiam.
Heyo!
OdpowiedzUsuńNo i pojawia się spóźnialska.
Nie ma co.
Ale dotarłam! I się ciesze, a z drugiej strony mam ochotę cię udusić!
Jak śmiałaś zabić Kate! No nie no, poryczałam się i cała paczka chusteczek zużyta.
Jestem w szoku, ogromnym szoku zakończeniem Loving You. Spodziewałam, się wszystkiego ale nie kryminału!
( Szczerze sama miałam plan uśmiercić Elenę w You Rock My World, bo jakoś nie umiem pisać tego opowiadania), ale jakoś się powstrzymuje.
Rozdział pomimo iż cholernie smutny wyszedł ci jak zwykle świetnie.
Pozdrawiam
Hejka!
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Dzisiaj zacznę chyba czytać od początku twoje wpisy. Potrafisz świetnie przekazać emocje. :) Jeśli to nie problem to proszę o powiadomienia o nowych wpisach. Życzę weny w pisaniu!
Pozdrawiam ;)
U mnie nowy! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości u ciebie i jestem pod ogromnym wrażeniem :D Szkoda tylko, że tak to zakończyłaś...:(
OdpowiedzUsuńMam szczerą nadzieję, że jeszcze kiedyś coś dla nas napiszesz :P ( i już nie mogę się doczekać tej chwili, gdy zobaczę "świeżusienkiego" bloga o Michael'u albo coś zupełnie nowego w Twoim wykonaniu).
Dopiero dzisiaj zauważyłam Twoje pytanie na moim blogu :)
Przyznaję, że nie wchodziłam na niego dobre pół roku xD.
Również jestem zdania, że fajnie by było jakoś się skontaktować. Zarówno z Tobą, Martikan jak i innymi starymi wyjadaczami z forum. Niestety dla mnie NDiNZ to od ponad roku zakończona historia.
Czekam na wiadomość od ciebie <3 To kontakt do mnie : martuno@o2.pl :D
P.S. Jak tam przygotowania do maturki (bo to w tym roku, o ile kojarzę ?
U mnie nowa! Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale od spamu mam osobną zakładkę SPAM
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTakie sobie. Przeczytałam bez emocji, nie czułam napięcia czytając.
OdpowiedzUsuńCo? To już koniec? :'( Jak to? Jeszcze Kate...Odeszła? Co teraz będzie z Michaelem? Pozbiera się po tym wszystkim? :( Zapraszam -> marzeniasiespelniajamjj.blogspot.com
OdpowiedzUsuń