niedziela, 7 czerwca 2015

Loving You 12

- Gdzie ona kurwa jest?!- Niski, ciemnoskóry mężczyzna krzyczał na swojego niedoszłego członka rodziny. Jego wzrok jak oszalały zatrzymywał się na Tomie lub swojej żonie, która ubrana w jasnoczerwoną burkę siedziała na krześle. Wszyscy znajdowali się w gabinecie Pana Domu. Siedzący przy ręcznie zdobionym motywami roślinnymi biurku, starszy pan uderzył dłonią o blat mebla.
-Musimy ją znaleźć! Niech ja ją tylko dorwę w swoje ręce!- Wstał i zaczął krążyć po pokoju.- Ty! Tak, Ty!- wskazał palcem na Toma.- Musisz ją znaleźć!
- Od pół roku jej szukam i nic!- wrzeszczy chłopak.- Nie lepiej dać jej spokój?! Jak jej czegoś zabraknie to sama wróci z podkulonym ogonem!
-Ty mi tu nie pyskuj! Zapomniałeś kto znalazł Ci pracę? Musisz mi się odwdzięczyć!
-Nic nie muszę!- chłopak poczuł, jak dłonie jego rozmówcy zaciskają się na gardle dwudziestopięciolatka.- Puść mnie!
- Znajdziesz ją?!
-Amir... Przestań- powiedziała żona mężczyzny.
- A Ty się zamknij! Nie masz nic do gadania w tej sprawie! Twoja ukochana córeczka nas zdradziła! Jesteś z Niej dumna?!
-Zrobisz mu krzywdę!
- W dupie mam to!
Twarz chłopaka robiła się coraz bardziej sina. W końcu poczuł, że  ucisk się rozluźnia.
- Masz szczęście!- warknął Amir.
Tom wstał i zaczął masować szyję.
- A jak jej nie znajdę to co?- zapytał buntowniczo.
- To Ciebie zabiję!
- Amir!- krzyknęła kobieta. Wstała. Widać było, że jest w zaawansowanej ciąży.
- Zamknij się kobieto!  To nie jest Twoja sprawa!
Matka Kate wstała i wyszła z pokoju. Amir stanął w drzwiach i powiedział:
-Wieczorem się policzymy Miszo!
Jego żona puściła to mimo uszu i udała się do obszernego salonu, gdzie znajdował się jedyny w całym domu telefon. Niewiele myśląc wybrała numer do Alego. Po kilku minutach oczekiwania usłyszała po drugiej stronie znajomy głos.
-Halo? Ali?
-Tak. Kto mówi?
-Misza. Chciałam się zapytać, czy z Amirą wszystko w porządku.
-Tak. Jest świetnie ukryta.
-A mogę wiedzieć gdzie?
- Niestety nie mogę tego ujawnić.
- Szukają jej...
- Tak, wiem. Do mnie też dotarli, ale ich spławiłem. Teraz Amira jako Kate jest bardzo szczęśliwa. Niech się Pani nie martwi.
- Czy jest tam gdzieś koło Ciebie?
- Nie, ale nie jest sama.  Wyszła za mąż!
Misza uśmiechnęła się. Teraz na pewno nic nie grozi jej córce.  Nagle zauważyła, że do pomieszczenia wszedł jej mąż.
- Wiesz co? Ja już muszę kończyć! Pa!- rozłączyła się.
- Z kim rozmawiałaś?!- zapytał Amir podchodząc do Niej.
- Z moją koleżanką.-odpowiedziała widząc furię w jego oczach.
-Nie kłam! Wiem, że masz kochanka! Umówiłaś się z Nim?!
-Nie!
-Nie kłam!- poczuła ból na policzku. Tak, uderzył ją. Zawsze po czymś takim udawała się do swojego pokoju, ale nie tym razem. Po tym, co wczoraj jej zrobił postanowiła to wszystko przerwać i zemścić się na nim.
- O nie! Mam już tego dosyć!- warknęła.- już nigdy, przenigdy nie dotkniesz mnie, ani moich dzieci! Zasługujemy na odrobinę szacunku!  Od tej pory słuchasz mnie uważnie, bo jak nie, to wszyscy się dowiedzą jakim jesteś tyranem! Opowiem im wszystko! WSZYSTKO! Mam dosyć tego, że traktujesz mnie jak szmatę, wyzywasz i bijesz moje dzieci! To koniec! Słyszysz!? Koniec!- zdjęła burkę. Na całym ciele miała liczne rany i siniaki.- Nie masz serca! Nie dziw się, że uciekła, skoro ją poniżałeś! Co miała zrobić? Być posłuszną? Byłaby taka jak ja!
- Miałaby wszystko! Czego jej tutaj brakowało?!- dopiero teraz odważył się odeprzeć atak.
- Wiesz czego? Miłości! Cholernej miłości! Czegoś, czego Ty nie byłeś w stanie jej zapewnić!  Gdzie Ty masz serce?! Gdzie?! Nie waż się jej szukać! Jak się dowiem, że masz choćby zamiar to zrobić to wiedz, że odpowiedni ludzie dowiedzą się o tym, co robiłeś przez całe życie!

****

Impreza w Neverlandzie trwała w najlepsze. Zbliżała się północ, a wszyscy domownicy i goście tańczyli na trawie.
- Zaśpiewaj Nam jeszcze!- Kate usłyszała męski głos.
-Mówiłam, że nie!- była coraz bardziej zdenerwowana. Po tym, jak poznali jej głos, co chwilę każdy ponawiał prośbę o śpiew.
- Oj no pokaż im. Co Ci szkodzi?- powiedział Michael . Tańczyli w miejscu. Kiedy napotkał jej wzrok pełen złości rzekł:
- Dobra... Już nie będę Ciebie namawiał.
- Zaśpiewaj!- ponownie ktoś krzyknął.
- Nie jestem robotem!- odpowiedziała powodując u rozmówcy rumieńce wstydu.
Michael zaczął się śmiać.
- A Ciebie co tak śmieszy?- zapytała z wyrzutem.
- Twoja złość.
- Bardzo śmieszne...- puściła Jego dłoń i udała się do domu.  Michael poszedł za nią. Znalazł ją skuloną na łóżku w sypialni.  Położył się obok niej.
- Co się dzieje?
- Nic.- odpowiedziała zapłakanym głosem.- Idź sobie!
-Nie pójdę, dopóki nie dowiem się prawdy.- obrócił ją na plecy i zawisnął nad nią.- To co się dzieje?- zaczął wycierać jej łzy.
- Mówię, że nic! Popłakać nie mogę?- próbowała wstać, ale on jej to skutecznie uniemożliwiał.- Puścisz mnie?
- Nie. Co się dzieje?
- Nie dasz mi spokoju?
- Nie.
- Jesteś strasznie uparty... Po prostu... Mam przeczucie, że ktoś chce  się mnie stąd pozbyć.
- Dlaczego tak twierdzisz?
- Widzę, jak Elena patrzy za Tobą...  Jest coś, o czym nie wiesz... Jak miałeś trasę koncertową i ja siedziałam z nią w domu, to zdarzały się pewne, nazwijmy to wypadki, których to ja byłam ofiarą. Raz "niechcący" wylała wrzątek na moją dłoń, później dała mi zepsute jedzenie... Czuję się...-zaczęła ponownie płakać.- jakbym była w domu... W tamtym domu...
-Nie płacz. Pogadam z Leną.- Wstał. Był zły. Nie pozwoli na to, by tak traktowano Jego żonę. - A wytłumacz mi, czemu wcześniej byłaś zła.- wrócił do niej.
- Nie chcę, by mój głos był na czyjeś rozkazy...


****
- Całuj! Całuj! Całuj!- rozlegał się wrzask mocno podchmielonych gości. Wszystkie oczy były skierowane w stronę Maxa, który kilka godzin temu przyszedł odwiedzić Paris. Trafił na moment, w którym każdy z gości grał w "prawdę lub wyzwanie." Gorączkowo szukał Pana domu, który mógłby przerwać tą zabawę. Wokoło widział półnagich ludzi, lub całujące się pary. Nieliczni, którzy uniknęli tej zabawy siedzieli i rozmawiali w namiocie.
Nagle obok niego stanęła nastolatka. Krzyki  się wzmogły.
-Idź po swojego ojca. Niech to się skończy.
- Szukałam Go wszędzie...
- Chodź, poszukamy jeszcze raz.- złapał nastolatkę za rękę i pobiegli do domu. Znaleźli Michaela w gabinecie. Zasnął na fotelu trzymając w ręku książkę.
- No tak... Impreza trwa, a ten śpi...- powiedział Max.
-Młody?! Słyszałem to!- odpowiedział Mike budząc się.
- Oj... Przepraszam.
- Co Oni wyprawiają?
- Goście? Rozwalają ogród! Próbowałam ich powstrzymać, ale nie słuchają...
- Idę to zakończyć, a Wy marsz do łóżek! Dla  Ciebie Max jest przygotowany pokój na samym poddaszu.- mówił schodząc na dół.
-Dziękuję, chociaż nie musiał Pan tego robić. Mieszkam niedaleko.


****
Jak widać pojawiły się nowe postacie. Są one bardzo ważne dla całej historii. Trochę tutaj pogoszczą, a jedna powinna pozostać na stałe. :) 

5 komentarzy:

  1. Eee... początek mnie... zszokował o.O
    Ale potem już było wszystko wiadomo :3
    Nieźle to napisałaś, a ciąg dalszy?
    Extra!
    "- Chodź, poszukamy jeszcze raz.- złapał nastolatkę za rękę i pobiegli do domu. Znaleźli Michaela w gabinecie. Zasnął na fotelu trzymając w ręku książkę.
    - No tak... Impreza trwa, a ten śpi...- powiedział Max." - w tym momencie wyobraziłam sobie jak Mike cicho chrapie, a jego głowa powoli opada w dół x'DDDDD
    No, to trzymaj się i do następnej notki!
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka i jestem, materiał do klasówki wkuty teraz możemy komentować xD. Notka cudna. Na początku zrobiłam 'wielkie oczy' bo nie wiedziałam o co 'szamon', ale w końcku skapnęłam się, że przecież Kate uciekła z rodzinnego domu. Zgadzam się z moją przedmówczynią moment jak Mike śpi był genialny i ten tekst Max'a. Czekam na nexta i mam nadzieje, że rodzinka Kate nie namiesza zbyt bardzo. Życze weny. Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm...notka cudowna <3 na początku myślałam, że to Michael szuka Kate :D Głupia Elena,Lena czy jak jej tam -,- przez nią pani domu czuje, że ona chce się jej pozbyc -,-

    Notka świetna. Czekam na nexta. przypominam,że niedługo zaczną się wakacje...czyli...będziesz miała więcej czasu na pisanie? Tak? :D Dobra. Koniec. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Młody?! Słyszałem to!- odpowiedział Mike budząc się."" :D ♥ jaki czujny :p czytając ten fragment mimowolnie uśmiechnęłam się do ekranu :D jak dobrze jest czasem uciec od rzeczywistości ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no. Kłótnia z pierwszej części zabrzmiała poważnie wgl bardzo dojrzały to był tekst. A scena w bibliotece śmieszna. Uśmiałam się. :D

    OdpowiedzUsuń

Michael Jackson - Ebony Cover Magazine