czwartek, 2 lipca 2015

Loving You 18









- IDIOTA! Ile razy mu mówiłam, że nie życzę sobie, aby wysyłał za mną swoją ochronę?!- Wpatrywała się w lusterko czarnego Lexusa.
Był jeden z niewielu ciepłych, wrześniowych dni. Postanowiła pojechać z Charlie do miasta. Była już w połowie drogi, kiedy zauważyła dwa czarne auta podążające za Nią.
-To dla Twojego dobra... Muszę Ciebie chronić...- zaczęła przedrzeźniać Michaela.- Jeszcze chwila i będą mi do łazienki wchodzić!- popatrzyła na siedzenie obok, gdzie w nosidełku spała córeczka ubrana w żółte śpioszki z narysowanym Piotrusiem Panem i Wendy. Dziewczynka miała również na sobie biały kaftanik z czerwoną różą.     Kate pogłaskała małą dłonią po główce i wjechała w boczną uliczkę. Zaparkowała i wysiadła z samochodu. Kątem oka zauważyła, że dwa czarne samochody również stanęły. Podeszła do bagażnika i wyjęła czerwony wózek. Włożyła do niego dziewczynkę, która akurat się przebudziła. Po chwili mała zaczęła płakać. Kate wzięła ją na ręce, a dziewczynka instynktownie przywarła usteczkami do piersi mamy. Kobieta uśmiechnęła się i wyjęła z torby umieszczonej na poręczy wózka, butelkę z mlekiem. Usiadła na pobliskiej ławeczce i rozglądała się po okolicy. Wszędzie otaczały ją szare, brudne domy. Na samym końcu uliczki zauważyła mały sklepik z damską bielizną. Kiedy Charlie skończyła jeść, Kate położyła małą brzuchem na swoim barku wstała i zaczęła poklepywać plecki małej. Po chwili wstała i ponownie włożyła dziewczynkę do wózka. Zamknęła auto i wraz z dzieckiem udała się w stronę sklepu. Odwróciła głowę i zauważyła czterech rosłych facetów w marynarkach.
-Zabiję Go...- mruknęła do siebie. Kiedy dotarły na miejsce, Kate otworzyła drzwi  i weszła do pomieszczenia. Nagle cofnęła się, ponieważ zauważyła, że mężczyźni mają zamiar wejść za nią.
- Ooo nie! Wy tutaj zostajecie! Rozumiemy się? Zostańcie tutaj.
Przytaknęli, cofnęli się i ustali po obu stronach wejścia.
- Ale jakby coś...- zaczął jeden z ochroniarzy, ale kobieta mu przerwała:
- Wiem... Mam krzyczeć. Nic mi tu nie grozi. Macie to jak w banku.
- Pan Michael...
- A z Nim to ja już sobie porozmawiam sama...- i weszła do sklepu. Wzięła pierwszy lepszy biustonosz i poszła do przymierzalni.
- Trochę tutaj posiedzimy malutka.- rzuciła stanik na wieszak i usiadła na krzesełku. Wyjęła dziewczynkę z wózeczka.- Zobaczymy ile wytrzymają... Może jak będę tutaj siedziała bardzo długo to odpuszczą... Chyba, że... Wyjdziemy tylnym wyjściem... Musimy im pokazać, że jesteśmy samodzielne i bez Nich damy sobie radę.
Wyszła z dzieckiem na rękach, ale najpierw zasłoniła twarzyczkę pieluszką.  Podeszła do ekspedientki i zapytała:
- Czy macie państwo tylne wyjście?- sprzedawczyni popatrzyła na nią, jak na wariatkę.
- Mamy, ale po co miałaby Pani...
- Nieważne! To jak? Pokaże mi je Pani?
- Tak. Proszę za mną.
Kate zabrała wózek i udała się za ekspedientką.
Po 10 minutach siedziała w aucie. Wiedziała, że Michael będzie zły, bo mu się wymknęła, ale nie interesowało ją to. Była na Niego wściekła.
Kilka minut później wjechała na posesję. Zauważyła Pana Domu stojącego w drzwiach. Stukał nerwowo palcami o framugę drzwi.
- Jesteś niepoważna...- rzekł, kiedy stanęła z dzieckiem naprzeciw Niego.
- A Ty jesteś kretynem! Ile razy mówiłam, że nie chcę ochrony?!
- Martwię się o Ciebie...
- Martwisz się o mnie?! A ufasz mi?!- Mike zaczerwienił się lekko i spuścił wzrok.- Właśnie... I żeby było jasne! Dzisiaj śpisz w salonie!- kobieta wepchała wózek do domu i wraz z małą poszła do sypialni.
- Przepraszam...- powiedział, ale odpowiedział mu odgłos głośno zamykanych drzwi.

****
Ten sam dzień. Wieczór.


Leżała na łóżku. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? Musimy porozmawiać...- usłyszała łagodny głos.
- Tak jest dobrze!
- Wpuść mnie... Proszę...- Kate wstała, wzięła poduszkę i koc. Otworzyła drzwi i rzuciła tymi rzeczami w stronę Michaela, po czym ponownie zatrzasnęła drzwi.
- Mam tutaj tak siedzieć?
- A siedź! Nie interesuje mnie to!- usłyszała głośne westchnienie.

****

Przez ułamek sekundy widział jej zapłakaną twarz. Żałował tego, co powiedział. Tak bardzo ją kochał, a teraz ta kobieta została przez Niego zraniona. Powinien był jej zaufać. Co prawda lepiej dmuchać na zimne, ale postanowił, że już nie będzie bez jej zgody wysyłać ochrony.
Westchnął, wziął rzucone rzeczy i poszedł do salonu. Położył się na sofie, przykrył kocem i zamknął oczy. Teraz zapewne przez kilka dni nie będzie się do Niego odzywała. Miał nadzieję, że chociaż pozwoli mu zająć się małą.


Dwie godziny później.


Nie mógł zasnąć. Wiercił się na kanapie. Wreszcie wstał. Omiótł spojrzeniem pokój. Jego wzrok padł na barek. Podszedł do niego. Otworzył i wziął butelkę białego wina. Już nawet nie brał kieliszka, tylko pił z butelki. W godzinę opróżnił całą zawartość. Lekko się zataczając podszedł do sypialni, gdzie wciąż paliło się światło. Położył butelkę przy drzwiach i ponownie zapukał.
- Wpuść mnie... Przepraszam... Ja... Kocham Cię... Ufam Ci... Przepraszam...- wybełgotał opierając się obiema dłońmi o drzwi.
 Odpowiedziała mu cisza.
- Czyli co? Cicha wojna? Jak chcesz...- wziął pustą butelkę i poszedł do kuchni w poszukiwaniu czegoś mocniejszego. W szafce znalazł karafkę whiskey. Wlał sobie bursztynowego płynu. Upił łyk i skrzywił się, kiedy napój przelał się przez Jego gardło. Kiedy opróżnił szklankę wstał. Powoli, trzymając się ścian poszedł do salonu.


****

- Mam wnuczkę?!- wykrzyknęła kobieta tuląc swojego  synka. Wreszcie była wolna. Weszła do kuchni.
- Tak. Ma dopiero kilka dni.- Ali robił śniadanie. Kobieta od tygodnia mieszkała z Nim w Jego apartamencie.
- Czemu mi nie powiedziałeś?!
- Wiedziałem, że będziesz chciała ją zobaczyć... Kate narazie ma dosyć wrażeń...
- Co masz na myśli?
- Jest żoną sławnego muzyka. Musi użerać się z fankami. Walczyć o miejsce.
- A mogę wiedzieć kto to jest?
- Na daną chwilę nie. Muszę uzyskać od obojga pozwolenie. Inaczej jak się wygadam to już po mnie.- podał kobiecie talerz z kanapkami, a małemu butelkę z mlekiem.- myślałaś już nad  imieniem dla małego?
- Chciałabym, aby miał imię po osobie, która uczyniła moją córkę szczęśliwą...- zarumieniła się lekko i popatrzyła się na mężczyznę.
- Michael...- wyszeptał.
- od kiedy Ty jesteś jakimś tam Michaelem? Z tego, co wiem, to jesteś Ali...- zaczęła się śmiać.
- Ze mną ślubu nie wzięła...
- Ale to Ty jej pomogłeś. Wydobyłeś ją z tego piekła... I mi też pomogłeś i to bardzo...- spłoniła się jak piwonia.
- Także... Będzie mały Ali?- uśmiechnął się i pogładził malca po włosach.
- Tak. Czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze swoją córkę?
- Możliwe, że w telewizji...- wstał i zabrał pusty talerz. Kobieta również wstała i z maluszkiem udała się do swojego pokoju.






7 komentarzy:

  1. wow, super!
    Michael pijany? OMG ;p
    Kate tak ostro reaguje, a Mike martwi się tylko o jej bezpieczeństwo...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka.
    Hahah, Michael dziś pobił wszystkich i wszystko. Chichram sie z niego jak najęta. I oburzenie Kate. Kanapa w salonie - najlepsze miejsce na pszemyślenia ;D. Czekam na nexta. Pozdrawiam ~MeryMJ
    Aaa i u mnie nowa więc zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Pijany Mike. No cóż. Myślę, ze po tej butelce wina to raczej czołgałby się po ziemi, ale dobra.
    Rozumiem trochę Kate, ale z drugiej strony powinna docenić starania męża o jej bezpieczeństwo i córeczki.
    Życzę weny!
    Alex ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pijany Michael? Coraz częściej się spotykam z pijanym Michaelem w opowiadaniach co mnie dobija i rozśmiesza i szczerze...chciałbym to widzieć :) Michael najlepszy w tej notce. Rozwalił mój system i nie umiem przestać sie chichrać. Moja ciotka zaczeła się o mnie obawiać, bo zazwyczaj jestem cichy.. a nie śmieje się na cały dom, ale mniejsza.
    Oburzona Kate.. hym.. ciekawe.
    No, no rozdział cudowny ci wyszedł. Kocham. Kocham. I jeszcze raz kocham. Cudownie ci wyszedł.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny!
    Mike pijany? Wiesz, coś mi się przypomniało xDD Ten nasz plan, pamiętasz chyba, prawda?
    XDD Musimy się kiedyś umówić by to zrobić czy coś. xD
    No, ale zszokowało mnie to w pozytywnym znaczeniu.
    Trzymaj tak dalej!
    Pozdrawiam.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Ciekawy rozdział. Szczerze to osobiście popierałam Michaela kiedy mówił, że Katy jest niepoważna. Ma małe dziecko, a paparazzi są nieobliczalni.
    Jakoś ciężko mi jest wyobrazić sobie pijanego Michaela Jacksona :3
    Bardzo ciekawy rozdział :)
    Pozdrawiam.
    The Smille

    OdpowiedzUsuń
  7. Mały Ali :D ciekawie piszesz :* Mike, biedak wylądował na kanapie :/

    OdpowiedzUsuń

Michael Jackson - Ebony Cover Magazine