Spali mocno wtuleni w siebie. Nagle ciszę przerwał płacz dziecka.
-Idź do Niej.- powiedziała kobieta otwierając oczy i leniwie przeciągając się w łóżku. Mężczyzna nadal spał.
- Ej!- zaczęła Go lekko walić poduszką. Michael wstał niechętnie i podszedł do łóżeczka.
- Cześć kochanie!- wziął małą na ręce. Dziewczynka nadal płakała.- Czemu mnie budzisz tak wcześnie? Idziemy zmienić pieluszkę?-włożył małą na chwilę do łóżeczka.- A potem pójdziemy do mamusi.- wyjął przewijak i zaczął szukać przyborów. Gdy wszystko znalazł ponownie wyjął Charlie i ostrożnie położył na stoliczku. Po chwili dziewczynka była przebrana w zielone śpioszki z namalowanym kwiatkiem, którego płatki były we wszystkich kolorach. W samym środku kwiatka była wesoła buźka. Dziewczynka śmiała się, wywijała rączkami i nóżkami. Mike podszedł z małą do łoża i podał dziecko kobiecie.
- Jakie ma piękne włoski. Patrz jak jej się kręcą.- wyszeptała Kate przystawiając Charlie do piersi.
"Jest piękna jak obrazek. Śliczna!"- pomyślała matka całując maluszka w czoło.
Tymczasem Mike usiadł po drugiej stronie łoża przysuwając się do żony i wpatrując się w małą.
- Nie uważasz, że już czas, żeby córeczka spała u siebie w pokoju?- zapytał głaszcząc dłonią główkę Charlie.
- Nie jest na to jeszcze za wcześnie?
- Za chwilę będzie miała dwa miesiące, a poza tym to mamy elektryczną nianię. Usłyszymy jak będzie płakała.
- Dobrze...
- A i jeszcze jedno... Mam kolejne zaproszenie na bankiet. Tym razem od szefa wytwórni. Może już czas na to, aby pokazać Was światu?- objął Kate ramieniem.- Co o tym sądzisz?
- Sama nie wiem... Skoro i tak kiedyś musiałybyśmy się pokazać, to lepiej teraz, ale boję się, że dzięki temu mój ojciec mnie znajdzie, a poza tym media, gazety, plotki...
- Wiesz jaka jest prawda. Nie przejmuj się tym, co piszą, bądź mówią o Tobie media, a będzie dobrze. Uwierz mi.
Kate skończyła karmić i położyła małą między sobą, a Michaelem i wpatrywała się w twarzyczkę maluszka.
- Nie chcesz, to powiem, że nie idziemy.- uśmiechnął się próbując dodać jej otuchy. Westchnęła i powiedziała:
- Pójdziemy.- spojrzała smutnymi oczyma na ukochanego.
- Ej! Nie martw się. Przy mnie nic Ci nie grozi! Jesteś bezpieczna.- Pocałował ją w czoło i wstał.
- Kiedy będzie ten bankiet?
- piętnastego października.
- Gdzie?
- W Las Vegas. Wszyscy polecimy samolotem i przenocujemy w hotelu.- założył ciemnoniebieski szlafrok.
- Może jeszcze dzisiaj pojadę z dziewczynami do miasta... A co z przeniesieniem Paris? Masz już papiery?
- Tak. Lada chwila złożymy je do nowego High School. Jeszcze tylko musi wybrać profil. Kate wzięła małą i włożyła do gondoli.
-Co do zakupów, to może lepiej, gdybym i ja pojechał?
- Po co? Masz tyle garniturów... O nie! Tym razem sama wybiorę sukienkę dla siebie.- Zaczęła się śmiać.- Nie zobaczysz jej aż do dnia bankietu.
- Już się boję.- i poszedł do łazienki.
****
- Kochanie? Przesuń ten swój tyłeczek.-Oboje stali przy lustrze w łazience. Mężczyzna próbował dostać się do szafki stojącej pod lusterkiem. Kiedy jednak kobieta nie wykonywała Jego prośby, złapał ją w pasie, uniósł do góry, na co Kate zaczęła się śmiać i piszczeć jak mała dziewczynka.
- Puść!- próbowała się wyrywać. Ten jednak posadził ją na blacie. Jej nogi mimowolnie oplotły Go w pasie, jednocześnie przyciągając małżonka do kobiety. Ich usta zetknęły się na moment. Po chwili Mike zaczął całować jej szyję. Ręce kobiety powędrowały na jego kark. Poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele.
Mężczyzna zaczął gryźć skrawek szyi ukochanej. Kate jęknęła cicho. Dłonie Michaela zaczęły rozplątywać pasek jasnoróżowego szlafroka kobiety.
Michael oderwał się od Kate. Oboje oddychali coraz szybciej. Wpił się w usta żony. Dwudziestoparolatka wplotła jedną dłoń w czarne włosy. Pozwoliła, aby jego zręczne palce pozbawiały ją odzienia.
-Auć...-syknęła, gdy ten ponownie gryzł jej ciało robiąc bordowe ślady. Po chwili kobieta poczuła chłód. Ręce Mike'a zręcznie wędrowały po brzuchu, kierując się w stronę piersi. Kate poczuła dreszcz przyjemności, kiedy dłonie zataczały kręgi tuż przy jej brodawkach. Jego usta ponownie odnalazły jej wargi i połączyły w długim, namiętnym pocałunku.
*****
- Zobacz, co mi zrobiłeś.- wskazała na ślady miłosnych uniesień. Michael podszedł do Niej i zaczął gryźć drugą stronę szyi.
- Co robisz?
-Drugą malinkę.
- Wampir jeden...- zaczęła się śmiać. Kiedy zebrała wszystkie ubrania z podłogi, ubrała się i wyszła z pomieszczenia. Podeszła do małej, wsadziła ją do wózka, zabrała klucze od auta i wyszła na zewnątrz. Po drodze zawołała nastolatkę. Po chwili cała trójka była w drodze do miasta, a wraz za Nimi ruszyła ochrona.
- To gdzie jedziemy?- zapytała nastolatka bawiąc się z Charlie.
- Jedziemy po trzy sukienki! Twój tata ma zaproszenie na bankiet. Oboje postanowiliśmy, że pora już wszystko wyjaśnić.
- Jestem pewna, że następnego dnia cały świat będzie o Tobie wiedział.
- I tego się obawiam...- wyszeptała.
- Fanki będą mega wkurzone.... Porozmawiaj z ojcem o zwiększeniu ochrony...
- Nie! Jeden ochroniarz mi już wystarczy!
- Nie wiesz jacy Oni są...
- Kto to ci "Oni"?
- Paparazzi, fani, wrogowie... Nie wiesz, co mogą zrobić, są nieobliczalni. Byle słowo może wywołać burzę, której ofiarą stajesz się Ty. Ważą każde Twoje zdanie doszukując się złych podtekstów. Gesty też są źle odbierane. Byle złapanie za rękę dla Nich oznacza romans. Takie ploty prowadzą do rozpadu małżeństwa.
Dojechały do miasta. Stanęły na parkingu, tuż obok sklepu z odzieżą dla dzieci. Weszły z wózeczkiem do sklepiku.
- Może ta?- nastolatka wskazała na czerwoną sukieneczkę na ramiączka z marszczonym dołem. Do tego były też czerwone, materiałowe buciki z miękką podeszwą.
- Już patrzę, czy w to wejdzie.- kobieta udała się z dziewczynką do przebieralni.
-Po chwili zawołała:
- Bierzemy! Pasuje!- wyszła z dziewczynką ubraną w stroik.
- Jest idealna. Jeszcze tylko opaska na główkę i...- przerwała. Obie dziewczyny usłyszały przeraźliwy krzyk. Odwróciły się i zauważyły dziewczynę, która stała przy kasie i patrzyła w ich stronę. Z jej oczu lały się łzy. Wskazywała palcem na Paris. Podbiegła do Niej. Ta zdziwiona krzykiem stała w miejscu. Nastolatka przytuliła dziewczynę.
- Dasz autograf?- zapytała puszczając Paris.
- Tak...- spojrzała znacząco spojrzała na Kate. Ta wycofała się do przymierzalni i gestem zawołała ochroniarza.
- Zapłać za to...- dała mu kartę i ciuszek. Ubrała małą i nałożyła na twarzyczkę szmatkę. Wyszła z ukrycia i ułożyła niemowlaka w wózeczku.
Tymczasem nastolatka dała podpis, zrobiła zdjęcia i wyszła za ochroną ze sklepu.
Po chwili kobiety udały się na poszukiwania sukienek.
Weszły do butiku. Kate wybrała krwistoczerwoną suknię do kolan. Jej dekolt był bardzo głęboki, pod biustem miała duży, marszczony, jasnoczerwony pas.
Paris wzięła prostą, niebieską suknię, z kwiatami na ramionach.
- Jeszcze buty!- rzekła kobieta stojąc przy kasie.
- Kiedy to jest?
- Mamy tylko dwa tygodnie.
-Mamy czas... Po co się tak śpieszyć? Ta fanka, z którą "rozmawiałam" jest dobrym przykładem tego, co Ciebie czeka w przyszłości...
Kobieta wywróciła oczami i wsiadła do auta. Po kilkunastu minutach wszyscy byli w domu. Kobieta wzięła zawiniątko z ciuchem i postanowiła je schować. Poszła do pokoju małej rozglądając się, czy aby Michael nie idzie za nią. Otworzyła komodę i położyła zawiniątko jak najgłębiej.
- Co robisz?- usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Podskoczyła lekko. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze swoim mężem.
- Wystraszyłeś mnie...
- Przepraszam... Co tam schowałaś?
- Nic takiego... Ciuchy dla małej.- zarumieniła się i domknęła szafkę.
- Nie umiesz kłamać...- uśmiechnął się.- To co tam chowasz?
- Nic...- spojrzała mu w oczy, pocałowała w usta i wyszła z pokoju pociągając Go za sobą.- A co potem zrobimy z małą i Paris?
- Po staniu na ściance pójdą do hotelu, a my zostaniemy.
-Idź do Niej.- powiedziała kobieta otwierając oczy i leniwie przeciągając się w łóżku. Mężczyzna nadal spał.
- Ej!- zaczęła Go lekko walić poduszką. Michael wstał niechętnie i podszedł do łóżeczka.
- Cześć kochanie!- wziął małą na ręce. Dziewczynka nadal płakała.- Czemu mnie budzisz tak wcześnie? Idziemy zmienić pieluszkę?-włożył małą na chwilę do łóżeczka.- A potem pójdziemy do mamusi.- wyjął przewijak i zaczął szukać przyborów. Gdy wszystko znalazł ponownie wyjął Charlie i ostrożnie położył na stoliczku. Po chwili dziewczynka była przebrana w zielone śpioszki z namalowanym kwiatkiem, którego płatki były we wszystkich kolorach. W samym środku kwiatka była wesoła buźka. Dziewczynka śmiała się, wywijała rączkami i nóżkami. Mike podszedł z małą do łoża i podał dziecko kobiecie.
- Jakie ma piękne włoski. Patrz jak jej się kręcą.- wyszeptała Kate przystawiając Charlie do piersi.
"Jest piękna jak obrazek. Śliczna!"- pomyślała matka całując maluszka w czoło.
Tymczasem Mike usiadł po drugiej stronie łoża przysuwając się do żony i wpatrując się w małą.
- Nie uważasz, że już czas, żeby córeczka spała u siebie w pokoju?- zapytał głaszcząc dłonią główkę Charlie.
- Nie jest na to jeszcze za wcześnie?
- Za chwilę będzie miała dwa miesiące, a poza tym to mamy elektryczną nianię. Usłyszymy jak będzie płakała.
- Dobrze...
- A i jeszcze jedno... Mam kolejne zaproszenie na bankiet. Tym razem od szefa wytwórni. Może już czas na to, aby pokazać Was światu?- objął Kate ramieniem.- Co o tym sądzisz?
- Sama nie wiem... Skoro i tak kiedyś musiałybyśmy się pokazać, to lepiej teraz, ale boję się, że dzięki temu mój ojciec mnie znajdzie, a poza tym media, gazety, plotki...
- Wiesz jaka jest prawda. Nie przejmuj się tym, co piszą, bądź mówią o Tobie media, a będzie dobrze. Uwierz mi.
Kate skończyła karmić i położyła małą między sobą, a Michaelem i wpatrywała się w twarzyczkę maluszka.
- Nie chcesz, to powiem, że nie idziemy.- uśmiechnął się próbując dodać jej otuchy. Westchnęła i powiedziała:
- Pójdziemy.- spojrzała smutnymi oczyma na ukochanego.
- Ej! Nie martw się. Przy mnie nic Ci nie grozi! Jesteś bezpieczna.- Pocałował ją w czoło i wstał.
- Kiedy będzie ten bankiet?
- piętnastego października.
- Gdzie?
- W Las Vegas. Wszyscy polecimy samolotem i przenocujemy w hotelu.- założył ciemnoniebieski szlafrok.
- Może jeszcze dzisiaj pojadę z dziewczynami do miasta... A co z przeniesieniem Paris? Masz już papiery?
- Tak. Lada chwila złożymy je do nowego High School. Jeszcze tylko musi wybrać profil. Kate wzięła małą i włożyła do gondoli.
-Co do zakupów, to może lepiej, gdybym i ja pojechał?
- Po co? Masz tyle garniturów... O nie! Tym razem sama wybiorę sukienkę dla siebie.- Zaczęła się śmiać.- Nie zobaczysz jej aż do dnia bankietu.
- Już się boję.- i poszedł do łazienki.
****
- Kochanie? Przesuń ten swój tyłeczek.-Oboje stali przy lustrze w łazience. Mężczyzna próbował dostać się do szafki stojącej pod lusterkiem. Kiedy jednak kobieta nie wykonywała Jego prośby, złapał ją w pasie, uniósł do góry, na co Kate zaczęła się śmiać i piszczeć jak mała dziewczynka.
- Puść!- próbowała się wyrywać. Ten jednak posadził ją na blacie. Jej nogi mimowolnie oplotły Go w pasie, jednocześnie przyciągając małżonka do kobiety. Ich usta zetknęły się na moment. Po chwili Mike zaczął całować jej szyję. Ręce kobiety powędrowały na jego kark. Poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele.
Mężczyzna zaczął gryźć skrawek szyi ukochanej. Kate jęknęła cicho. Dłonie Michaela zaczęły rozplątywać pasek jasnoróżowego szlafroka kobiety.
Michael oderwał się od Kate. Oboje oddychali coraz szybciej. Wpił się w usta żony. Dwudziestoparolatka wplotła jedną dłoń w czarne włosy. Pozwoliła, aby jego zręczne palce pozbawiały ją odzienia.
-Auć...-syknęła, gdy ten ponownie gryzł jej ciało robiąc bordowe ślady. Po chwili kobieta poczuła chłód. Ręce Mike'a zręcznie wędrowały po brzuchu, kierując się w stronę piersi. Kate poczuła dreszcz przyjemności, kiedy dłonie zataczały kręgi tuż przy jej brodawkach. Jego usta ponownie odnalazły jej wargi i połączyły w długim, namiętnym pocałunku.
*****
- Zobacz, co mi zrobiłeś.- wskazała na ślady miłosnych uniesień. Michael podszedł do Niej i zaczął gryźć drugą stronę szyi.
- Co robisz?
-Drugą malinkę.
- Wampir jeden...- zaczęła się śmiać. Kiedy zebrała wszystkie ubrania z podłogi, ubrała się i wyszła z pomieszczenia. Podeszła do małej, wsadziła ją do wózka, zabrała klucze od auta i wyszła na zewnątrz. Po drodze zawołała nastolatkę. Po chwili cała trójka była w drodze do miasta, a wraz za Nimi ruszyła ochrona.
- To gdzie jedziemy?- zapytała nastolatka bawiąc się z Charlie.
- Jedziemy po trzy sukienki! Twój tata ma zaproszenie na bankiet. Oboje postanowiliśmy, że pora już wszystko wyjaśnić.
- Jestem pewna, że następnego dnia cały świat będzie o Tobie wiedział.
- I tego się obawiam...- wyszeptała.
- Fanki będą mega wkurzone.... Porozmawiaj z ojcem o zwiększeniu ochrony...
- Nie! Jeden ochroniarz mi już wystarczy!
- Nie wiesz jacy Oni są...
- Kto to ci "Oni"?
- Paparazzi, fani, wrogowie... Nie wiesz, co mogą zrobić, są nieobliczalni. Byle słowo może wywołać burzę, której ofiarą stajesz się Ty. Ważą każde Twoje zdanie doszukując się złych podtekstów. Gesty też są źle odbierane. Byle złapanie za rękę dla Nich oznacza romans. Takie ploty prowadzą do rozpadu małżeństwa.
Dojechały do miasta. Stanęły na parkingu, tuż obok sklepu z odzieżą dla dzieci. Weszły z wózeczkiem do sklepiku.
- Może ta?- nastolatka wskazała na czerwoną sukieneczkę na ramiączka z marszczonym dołem. Do tego były też czerwone, materiałowe buciki z miękką podeszwą.
- Już patrzę, czy w to wejdzie.- kobieta udała się z dziewczynką do przebieralni.
-Po chwili zawołała:
- Bierzemy! Pasuje!- wyszła z dziewczynką ubraną w stroik.
- Jest idealna. Jeszcze tylko opaska na główkę i...- przerwała. Obie dziewczyny usłyszały przeraźliwy krzyk. Odwróciły się i zauważyły dziewczynę, która stała przy kasie i patrzyła w ich stronę. Z jej oczu lały się łzy. Wskazywała palcem na Paris. Podbiegła do Niej. Ta zdziwiona krzykiem stała w miejscu. Nastolatka przytuliła dziewczynę.
- Dasz autograf?- zapytała puszczając Paris.
- Tak...- spojrzała znacząco spojrzała na Kate. Ta wycofała się do przymierzalni i gestem zawołała ochroniarza.
- Zapłać za to...- dała mu kartę i ciuszek. Ubrała małą i nałożyła na twarzyczkę szmatkę. Wyszła z ukrycia i ułożyła niemowlaka w wózeczku.
Tymczasem nastolatka dała podpis, zrobiła zdjęcia i wyszła za ochroną ze sklepu.
Po chwili kobiety udały się na poszukiwania sukienek.
Weszły do butiku. Kate wybrała krwistoczerwoną suknię do kolan. Jej dekolt był bardzo głęboki, pod biustem miała duży, marszczony, jasnoczerwony pas.
Paris wzięła prostą, niebieską suknię, z kwiatami na ramionach.
- Jeszcze buty!- rzekła kobieta stojąc przy kasie.
- Kiedy to jest?
- Mamy tylko dwa tygodnie.
-Mamy czas... Po co się tak śpieszyć? Ta fanka, z którą "rozmawiałam" jest dobrym przykładem tego, co Ciebie czeka w przyszłości...
Kobieta wywróciła oczami i wsiadła do auta. Po kilkunastu minutach wszyscy byli w domu. Kobieta wzięła zawiniątko z ciuchem i postanowiła je schować. Poszła do pokoju małej rozglądając się, czy aby Michael nie idzie za nią. Otworzyła komodę i położyła zawiniątko jak najgłębiej.
- Co robisz?- usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Podskoczyła lekko. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze swoim mężem.
- Wystraszyłeś mnie...
- Przepraszam... Co tam schowałaś?
- Nic takiego... Ciuchy dla małej.- zarumieniła się i domknęła szafkę.
- Nie umiesz kłamać...- uśmiechnął się.- To co tam chowasz?
- Nic...- spojrzała mu w oczy, pocałowała w usta i wyszła z pokoju pociągając Go za sobą.- A co potem zrobimy z małą i Paris?
- Po staniu na ściance pójdą do hotelu, a my zostaniemy.
Hejka!
OdpowiedzUsuńPrzyczepie siee w USA ni ma liceum jest High School. Przepraszam.. Ja zawsze sie przyczepie, ale nie zmienia to zdania, że piszesz genialnie. Ja to normalnie spaliłam buraka jak opisałaś no wiesz.. Michael taki erotoman takie śmigle migle.. Haha .. Padłam. Czekaam na nexta. Życze dużo weny. Pozdrawiam ~MeryMJ
Właśnie mi o tym przypomniałaś! XD Już poprawiam! :D
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńJa sobie tu słucham Barbie xDDD (piosenka z bajki :3) a tu nagle... Scena, gdy Mike i Kate.. xDDDD
Kocham Cię! Umiesz tak poprawić humcio, że hoho :3333333
Naucz mnie tak pisać, pliss.
Biedni Paris, Mike i Kate jeśli chodzi o prywatność... Ja bym chyba nie wytrzymała xDD
Pozdrawiam i życzę weny!
Susie.
Hej!
OdpowiedzUsuńZaczynam się bać, że niedługo napiszesz "50 twarzy Jacksona" XD
Poza tym, wszystko super, super, super.
Wybacz, że o Tobie zapomniałam.
Pozdrawiam i czekam na następne! ;)
Alex
Proponuję od razu 55 twarzy Jacksona. A co się będziesz ograniczać! Super cześć! Według mnie Charlie jeszcze spokojnie może spać z nimi w pokoju, bo chyba że już nie wytrzymają.......
OdpowiedzUsuńCzekam na następna część
Pozdrawiam
No Hej :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Kurde, ciężko mi jest wyobrazić sobie Michaela w "Takiej" sytuacji XD
Kate jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę, jak bardzo będzie rozpoznawalną osobą :)
Pozdrawiam Cię gorąco i życzę weny :)
The Smille
Oo działo sie. Oj działo. Michael i Kate.. hymm sam opisywałem takie sceny.. i szczerze mi sie je cholernie trudno pisało.
OdpowiedzUsuńNiesamowitny rozdział. I zgodze się z Jesabel wszyscy fani Michaela muszą się złączyć i stworzymy 50 twarzy Jacksona... to by było coś :)
Poprawiłaś mi humor. Kurde not, przeczytałem ten rozdział z 10 razy!
Kiedy dodasz kolejna część?
Chce się przygotować. Wezmę popcorn i będę czytał śmiając się jak popaprany a moja ciotka uzna, ze mi odbiło i wyśle mnie do psychiatry :)
Cudownie, Fantastycznie, Magicznie..
Życze ci masy weny.
Udanych słonecznych wakacji.
Przepraszam za błedy :)
Pozdrawiam Cię gorąco
Mike
Meega :D
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń