środa, 2 września 2015

Loving You 26


Na samym początku chcę Wam polecić bloga, na którego natrafiłam przypadkiem. Jest On warty uwagi! http://fikcyjneopowiadaniaomichaelujacksonie.blogspot.com/?m=1
Notka miała być w piątek/ sobotę, ale przyśpieszam ją. Zostałam nominowana przez Dominikę do zrobienia czegoś z Michaelem, a że nie umiem malować, ani śpiewać, to postanowiłam napisać kolejną część.
Ilonko! Dzięki za zrobienie tła! :*

****

- Ona jest w Los Olivos.
- To czemu jej nie zabiłeś?!
- Nie jest sama.
- Nie interesuje mnie to!
- Włącz telewizor!- Siedzieli w małym, ciemnym pokoju. Amir podszedł do stojącego nieopodal okna, telewizora plazmowego. Na ekranie pojawiła się twarz Jego córki. Wraz z Michaelem i zawiniątkiem, w którym było dziecko, szli w stronę auta.- Nie mamy szans. Ma najlepszą ochronę.
- Musimy ją dorwać!- Mężczyzna czerwony ze złości walnął mocno pięścią w szybę, rozwalając ją na drobne kawałki. Spojrzał na swoją pokrwawioną dłoń, obrócił ją i powiedział:
- Ma być martwa.
Drugi mężczyzna wstał i udał się w stronę drewnianych drzwi.
- Nie zrobię tego.
- A jak Ci zapłacę?
- Ile?
- Tyle, ile chcesz.- podszedł z wyciągniętą dłonią do swojego rozmówcy.  Zacisnął ją na szyi chłopaka...

****
Kilka dni wcześniej.
- Ziobacz kto do Ciebie przyjechał! Wujek Fred!- dziewczynka słysząc imię Mercury'ego zaczęła piszczeć.
Od godziny byli na normalnej sali. Na wszystkich ścianach były postacie bajkowe: Kubuś Puchatek, Smerfy, Królewna Śnieżka i wiele innych.  Wszystkie łóżeczka były pozajmowane przez najmłodszych pacjentów szpitala. Na podłodze było kilka materaców.
- Chodź tu do mnie!- Fred wziął małą na ręce i zaczął ją lekko podrzucać.  W sali rozległ się szczery śmiech dziecka. Osoby siedzące przy sąsiednim łóżku spoglądały krzywo na tą całą sytuację.
Kiedy dziewczynka wreszcie znalazła się w ramionach ojca, ziewnęła i zaczęła wywijać rączkami. W pewnym momencie wsadziła sobie obie łapki do buzi i zaczęła się śmiać, a najbardziej się ucieszyła, gdy Mike wziął łyżeczkę i otworzył serek waniliowy. Dziewczynka otworzyła buzię. Po chwili Charlie była nakarmiona i grzecznie spała przytulając się do misia.
Do pomieszczenia weszła Kate.
- I co?- zapytał Michael podchodząc do kobiety.
- Wszystko dobrze. Lada chwila dostaniemy wypis.- wymamrotała. Mike wziął ją pod rękę i zaprowadził na krzesło. Podał jej wodę i usiadł na materacu.

Wieczór.

Obydwoje wykąpali dziecko i ubrali je w różowe śpioszki z fioletowym napisem "Jestem dobrą dziewczynką". Stali przy łóżku i próbowali wszelkimi sposobami uśpić maleństwo.
- Daj jej tego miśka, którego dostała od Gavina.
- Już szukam!- wyjął z torby jasnobrązową rzecz i położył obok córki. Ta natychmiast przestała płakać.
Odetchnęli z ulgą.
- Teraz ja idę się umyć.
- A nie możemy razem?- zrobił maślane oczka.
- Nie!
- Doobra...- usiadł na materacu i czekał. Kiedy kobieta nie wracała przez kilkanaście minut, postanowił jej poszukać. Otworzył drzwi, spojrzał się w prawo i w lewo. Pusto! Po cichu udał się w stronę damskiej toalety. Uchylił leciutko drzwi. Usłyszał przeraźliwy krzyk. Zarumienił się i wymamrotał "przepraszam". Zamknął drzwi i pobiegł do sali. Tam zastał swoją kobietę leżącą na posłaniu.
- Gdzie byłeś?- ten zarumienił się jeszcze bardziej i powiedział:
- Nigdzie.
-Słyszałam piski...
- Szukałem Ciebie i...
- I?
- wszedłemdodamskiejtoalety.- rzekł szybko.
- Co?!
- Wszedłem do damskiej toalety...- Kobieta zaczęła się śmiać.- A Ty gdzie mi zniknęłaś?
- Byłam się przejść.
- Beze mnie?
- Tak jakoś wyszło.
Po kilku minutach położył się obok niej.
- Wiesz, że Cię kocham?
- Wiem.- odwróciła się w Jego stronę. Ten przytulił się do Niej i zamknął oczy. Nagle usłyszał dziwny dźwięk dochodzący z miejsca, gdzie spała ich córka. Szturchnął lekko swoją żonę i powiedział:
- Ej...
-Co?
- Słyszysz?- wstał i zapalił światło. Powoli podszedł do łóżeczka. Charlie spała na brzuszku. Pod nią znajdował się misiek. Nóżki dziecka wystawały poza łóżeczko. Michael delikatnie przewrócił małą razem z miśkiem tak, że dziewczynka spała na boczku, przyciskając do siebie zabawkę. Uśmiechnął się, pocałował dziecko w policzek i ponownie ułożył się obok swojej żony.
- Co zrobiła?- przykryła go kołdrą i wtuliła się w Jego tors.
- Spadła na zabawce.
- O... To definitywnie Twoja córka! Kombinatorka jedna.- rozpięła kilka guzików koszuli i wyszeptała- najlepsza podusia na świecie.- i położyła głowę na Jego torsie.
- Kombinatorka chyba wstała...- próbował się podnieść, słysząc płacz dziecka.
- Ja pójdę.- po chwili dziecko znalazło się między nią a Michaelem.
- A teraz śpij.- dziewczynka odwróciła główkę w stronę mamy i zamknęła oczka.
- Jaka Ona już wielka... Trzeba będzie ją zmierzyć... Ale przynajmniej coraz rzadziej płacze w nocy...- pomiział małą palcem po policzku i zasnął.

Następnego dnia.

- Wstawaj!- poczuł lekkie uderzenie w policzek. Otworzył oczy. Kate siedziała na Jego brzuchu. Była cała roztrzęsiona. Zauważył, że kobieta zamachnęła się do następnego uderzenia. Złapał jej dłoń.
- Co Ty robisz?!
- Nie mogłam Ciebie dobudzić.
- Ale nie musiałaś mnie lać!
- Nie drzyj się, bo dziecko obudzisz!
- Nie zmieniaj tematu!
- Chcesz się kłócić w szpitalu?! Przy ludziach?!
- Masz rację... A teraz bądź taka łaskawa i zejdź ze mnie, bo chcę już wstać.- podparł się łokciami.
-A jak nie zejdę to co?
- Będą gilgotki!- Jego dłonie powędrowały na biodra kobiety i wdarły się pod koszulę.
- To jak? Schodzisz?
- Nie.
Zaczął ją łaskotać. Kate zaczęła zwijać się ze śmiechu.
- Przestań!
- To złaź!
- Nie. Tak mi jest wygodnie... Oj no dobrze. Już... Tylko mnie nie łaskocz!
- Masz to jak w banku kotku.- Zwalił Kate i  usiadł na materacu. Dopiero  teraz poczuł chłód.
- Ciekawe, gdzie jest moja koszula... I kto mi ją zdjął...- rzekł ze śmiechem.
Kate zarumieniła się i rzuciła w Niego ubraniem.
- Reakcja kobiet będących w tej sali była bezcenna. Uwierz mi... Stały nad Nami i się gapiły...
- Nie byłaś zazdrosna?
- Byłam! Chciałam im zęby powybijać!- podniosła się i zaczęła robić śniadanie.
- Oo jakaś Ty waleczna.- Ubrał się i powoli wstał.
- Weź... Jedna omal nie zemdlała...- zaczęła się śmiać.
- Serio?
- No mówię Ci... Pobladła, zaczęła się trząść ... Musieli ją z sali wyprowadzić...- podała mu talerz kanapek.

****
I jak się podobała notka? Według mnie wyszła marnie... Cieszycie się z powrotu do szkoły? Bo ja tak. Przynajmniej nie myślę o tym, co się teraz dzieje... Nie jest łatwo... Niestety... :(
Co do kolejnej notki to nie wiem, kiedy się pojawi. Jestem w klasie maturalnej, a w dodatku mam też kursy...
Aniu. Paris NIE JEST matką Maxa Juniora. :)
A teraz kolejny obrazek! Jak się Wam coś takiego podoba, to mogę dawać takie zdjęcia co notkę. Tym razem tekst był układany razem z Marchewką (Zuzią)! 

14 komentarzy:

  1. Nie ma to jak lanie po mordzie gdy ktoś nie chce wstać xD - skąd ja to znam xd
    Rozdział super, co do szkoły to współczuję klasy maturalnej. Ja to przechodziłam rok temu i to chyba najgorszy okres w moim życiu, przynajmniej 2 semestr.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. MARCHEWKA?! JA CIĘ ZJEM WAŻKO! NO!!
    (w sumie chciałabym zobaczyć, jak ZWYKŁA marchewka je ważkę :/ A nie te nasze trzydzieści centymetrowe xD)
    Nio, ogółem jest ok. Spoko. Cud miód. Pała i do ławki xDDDDDDDDD
    Nie no... Nie jestem taka zła.
    JEST ZARĄBISTOMISTOISTO!
    Bawię się myszką jak dzidzi i podziwiam oblaziek xD
    A, a co do notki +18 to ni dodam, bo po :
    PIERWSZE - nie umiem.
    PO DRUGIE - To samo co wyżej.
    PO TRZECIE - Ni mam czasu xD
    :P
    Trzymaj się WAŻKO! Albo... Mamy problem, Whitney HOUSTON! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... I to ja jestem ta nienormalna xDD W sumie... to prawda xD

      Usuń
  3. Notka jest świetna. Charlie mały słodziak-kombinator. Michael chodził po damskich toaletach o nieee...;))). Ojciec Kate jest chory psychicznie-chciec zabić własna córkę... To trzeba być... Już nie pisze kim.
    Obrazek jest genialny, dodawaj ich jak najwiecej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to od czego by tu.... A już wiem! Wystraszyłam się już że jest matką. Nie ma to jak bicie Michael'a po twarzy xD a adrenalinę to ty mi podniosłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż...nie ma to jak dostać w ryjek na dzień dobry ;) Genialne obudzenie. Co do ojca Kate psychol jeden. Niech się odwali się... jego córka wreszcie jest szczęśliwa...Szkoda gadać
    Oj Michael lata po damskich toaletach ;) Nie no...notka wyszła ci świetnie. Naprawdę.
    Przepraszam za błędy
    Pozdrawiam
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  6. Hey!
    Przepraszam, że ostatnio mnie jakoś tu nie było. W sumie nigdzie mnie nie było..
    Notka jak zawsze superowa! Kate jest chyba zagrożona.. Czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Możesz być dumna że wreszcie zabrałam się w sobie i komentuje. Co za brutalne metody budzenia. Jakbym widziała nas na wycieczce.
    Ja: Dominika wstawaj *szarpie ją i kopie*!
    Dominika: Spieprzaj... *śpiąc zamachnęła się ręką*
    Hehehe. Notka świetna.
    Pozdrawiam. Alex ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze mnie rozwalają Twoje teksty i pomysły na akcje i dialogi:-) To tak jakby każdy kolejny odcinek był trochę inną,odmienną przygodą dla czytelnika. Bardzo mi się podoba lekkość dialogów i ich świeżość. U mnie pewnie dziś wieczorem next i podzieje się może źle, a może dobrze? Dziękuję że do mnie zagadasz <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem! Czytam! Obecna! :) Jak zawsze - podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne! Naprawdę niesamowicie piszesz! A obrazek na samym dole rządzi xD

    OdpowiedzUsuń
  11. SUPER !!!bardzo fajna notka !!

    Moożesz odwiedzić mojego bloga i pokomentować a także go udostępnić?

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, ale mam wrażenie, że jakoś tak krótko :( Może po prostu tak mnie wciągnął ten rozdział ;) Świetnie piszesz :* Zapraszam do mnie: marzeniasiespelniajamjj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Michael Jackson - Ebony Cover Magazine