poniedziałek, 30 listopada 2015

Loving You 28


*noc*
Nagły płacz dziecka, dochodzący z sąsiedniego pokoju, zbudził małżonków ze snu.
-Kicia...-wymruczał Michael.- idź do Niej...
Kobieta odwróciła się w Jego stronę i powiedziała:
- Twoja kolej.
-Proszę...
- Idź.
- Dobraa.- wstał i udał się do pokoiku małej.
Po chwili zawołał: 
- Gdzie są pieluchy?! 
- W komodzie, w drugiej szufladzie od góry. 
- Nie ma! Kobieta westchnęła i wstała. Spojrzała na zegarek. Była druga w nocy. "Świetnie..."pomyślała. "Jeszcze tego by brakowało, by Michael zaspał do pracy..."  - Dobra idź spać, ja się nią zajmę. Przecież dzisiaj idziesz do studia.- Podeszła do łóżeczka.- A i tu masz pieluchy. 
- Nie było ich! 
Kobieta zaśmiała się i zaczęła rozbierać dziecko.- Idź spać. Ja zaraz wrócę. 
Tymczasem dziewczynka nadal płakała.
 - Co jej jest? 
- Pewnie jest głodna. No juuz zalaz dostanies papuu- Kate zaczęła mówić do dziecka. 
 - Wydaje mi się, że nie powinnaś tak mówić do dziecka... Kobieta zlustrowała wzrokiem Michaela i rzekła: - Mam gdzieś te Twoje "Wydaje mi się." Mam prawo mówić do Niej jak chcę prawda? Właśnie...
 - Ona i tak zrozumie. 
- Idź spać, bo do roboty idziesz.- kobieta przewinęła dziecko i spokojnie usiadła w fotelu. Mała szybko odnalazła pierś mamy i zaczęła ją spokojnie ssać. Czarnymi oczkami rozglądała się po otoczeniu, a łapkami wymachiwała we wszystkie strony. Ojciec ucałował małą i udał się w stronę sypialni.
 - Co się dzieje?- w drzwiach stanęła zaspana nastolatka. 
-Nic. Po prostu mała się obudziła...- Kate spojrzała na dziewczynę. Zauważyła niezdrowo zarumienione policzki.
- Nie masz czasem gorączki? 
- Nie. 
- Chodź. Sprawdzę.- przyłożyła dłoń do czoła Paris.- Matko... Do łóżka! Zaraz Ci przyniosę termometr.
-Nie trzeba... Nic mi nie jest...- nastolatka próbowała się spierać. 
Kobieta uśpiła małą i położyła do łóżeczka.
-Do łóżka!
- Jeju... Nic mi nie jest...- jednak pod wpływem wzroku kobiety potulnie poszła do swojego pokoju. Chwilę później Kate weszła z termometrem. Usiadła na skrawku łóżka. 
- Oj no...- nastolatka wywróciła oczami. Niechętnie wzięła termometr. 
- Pokaż.- Po kilkunastu minutach kobieta wyciągnęła dłoń.
- Czterdzieści stopni...
- Co robiłaś, jak Nas nie było?
- Nic.- zakasłała.
Kate uniosła jedną brew do góry. 
- Czy aby napewno nic? Gdybyś nic nie robiła, to nie byłabyś chora.
- Byłam na basenie. To tyle.- Zaniosła się kaszlem. 
- Zrobię Ci okład z lodu. Powinien zbić temperaturę.- Wstała.
Nastolatka nic nie powiedziała, tylko zamknęła oczy próbując zasnąć.

- Powiedz mi... Nie byłaś tam sama?
Dziewczyna wymruczała "nie" i ponownie zaczęła kaszleć. Skłamała. Nie chciała martwić kobiety.
Kobieta wyszła i po minucie wróciła z kostkami lodu owiniętymi w ręcznik. Delikatnie położyła go na czole dziewczyny. Później kilkukrotnie zmieniała okłady, w ciągu czterech godzin.

*Rano*
-Umieram...- Nastolatka wstała kaszląc. Czuła zimno i trzęsła się jak osika.
- Pokaż termometr.-  nad nią stał Mike. Ubrany w zieloną koszulę i czarne spodnie, mężczyzna był lekko poddenerwowany. Stan zdrowia Jego córki był niemalże krytyczny.- Masz trzydzieści dziewięć stopni. Coś Ty robiła, że się tak urządziłaś?
- Mówiłam Ci wczoraj, że byłam na basenie.
- W grudniu!
- To był kryty basen! Później wyszłam na dwór pobawić się śniegiem...
- Wiem, kiedy kłamiesz... Powiedz mi prawdę.- Usiadł na skrawku łóżka.
- No dobrze.- Paris również usiadła.- Ale nie ukarzesz mnie za to?
- To zależy...
- Ech... Spotkałam się z Max'em i małym. Najpierw poszliśmy do parku, a potem do Jego domu. Zadzwonił do paru znajomych i wywiązała się impreza. Juniorem na ten czas zajęła się sąsiadka pani Smith. Całkiem miła osóbka. Poczęstowała Nas kawałkiem ciasta. Jak wróciliśmy, to wszyscy już byli. Od razu uprzedzam Twoje pytanie: tak... Był tam alkohol, aczkolwiek ja wypiłam tylko dwie- trzy lampki czerwonego wina. Skąd się wzięło moje przeziębienie? Otóż wszędzie były pootwierane okna.
- A były tam narkotyki?
Paris zaczęła się śmiać, co zakończyło się okropnym kaszlem.
- Wiedziałam, że o to zapytasz! Nie... Nie było, a nawet jakby były to ja z Max'em byśmy tego świństwa nie tknęli.- Zaczerwieniła się.- Znasz już całą historię.
- A więc... Kary jako takiej nie masz, ale tym piciem i imprezą... Grabisz sobie moja młoda damo... Masz dopiero szesnaście lat! Nawet się nie zapytałaś, czy możesz iść...-pogroził palcem.- Teraz leż. Później do Ciebie zajrzę.
- I jak tam?- do pokoju weszła Kate ubrana w szary golf i jeansy. Niosła tacę, na której było ciepłe jedzenie i lekarstwa.- Masz. Musisz to wszystko zjeść.- położyła tacę na kolanach dziewczyny.
- Serio? Wszystko?- Nastolatka spojrzała błagalnie na swojego ojca.- Tato... Pomożesz mi?
- Niestety nie. Jedz póki ciepłe.
- Za dużo... Nie zjem tyle...
- Zjesz, zjesz.- kobieta usiadła obok Michaela i wwiercała wzrok w dziewczynę. Ta zaczęła jeść. Po kilkunastu minutach Paris oddała pustą tackę.
- A mówiłaś, że nie zjesz... A Ty nie powinieneś już być w drodze do pracy?- kobieta zwróciła się do Michaela. Ten spojrzał na zegarek.
- Cholera jasna! Zaraz powinienem rozpocząć nagrania!
- To co tu robisz? Już Ciebie tu nie ma!-Kate wstała i odniosła tackę do kuchni.
Mike szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia,a nastolatka poszła spać.



*****
-Ona tutaj jest? M-moja córka?- zdenerwowana kobieta chodziła po korytarzu.-Mogą ją tutaj znaleźć?
- Raczej nie. Zmieniła imię i nazwisko, ale...
- Ale?
- Była w telewizji. Jestem w stu procentach pewny, że ONI ją widzieli... Była  na wszystkich stacjach telewizyjnych.
- Co robiła?
- Wychodziła z dzieckiem ze szpitala. Fotoreporterzy i fani ją "przyłapali." Nawet spokojnie do auta wsiąść nie mogła.
- Chcę się z Nią zobaczyć!
- Obawiam się, że narazie jest to niemożliwe... Dobra ja idę do pracy. Wrócę gdzieś tak o osiemnastej.- Mężczyzna powiedział i wyszedł z domu.

*

WITAJCIE! Chcę Wam podziękować za ponad 12000 wejść! Kurde... Lada chwila będzie rok od kiedy ten blog funkcjonuje! Nie myślałam, że będę miała aż tak dużo czytelników! Jesteście wspaniali!
Teraz chcę odpowiedzieć na pytanie Diany. Otóż nie... Serio... Nie wzoruję jej na sobie. Kate nie jest taka jak ja. Jest w 100% a nawet w 1000% moim przeciwieństwem. Jest taka, jaka ja chciałabym być. :)


7 komentarzy:

  1. Hejo! Ważko!
    No, krótki, ale za to wspaniały <3
    Także dodaj tą POLKĘ! i będzie gites :3 :3
    Mmm, Marchewka się cieszy że coś poczytała XD
    Trzymcia się!
    Marchewcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj przeczytałam - dzisiaj mam czas na skomentowanie :D
    Jak fajnie że w końcu wróciłaś ! <3
    Paris widzę nieźle zabalowała :D Ale przynajmniej przyznała się, nie kręciła dłużej więc myślę, że nie powinna dostać bęcków za to :D
    Akcja z tym mówieniem do dziecka mnie rozbroiła xD Chyba każda matka tak sepleni do swojej małej pociechy, takie zboczenie każdej matki hahaha :D
    Pisz jak najczęściej nam tutaj, nie rób takich przerw bo normalnie kopa w tyłek dostaniesz :P
    Pozdrawiam i weny życzę ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zalaz dostanies papuu xD
    HAHA nie mogę:D

    Super czekam na następną część !! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie dodawałaś tu opo. Bałam się że kończysz z pisaniem...uff dobrze że się myliłam. :) A co do notki to jest naprawdę ok. Tylko trochę krótko. :/ pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka cudowna. Dużo się dzieje i nie sposób się oderwać od czytania, toteż czekam na next i mam nadzieję, że się szybko pojawi.
    Dużo weny i Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Po tak długim czasie komentuje, ale nie miałam czasu, bo szkoła to niezły zjadacz czasu...
    Notka jest genialna. To nieźle Paris zaimprezowala. Kate i Michael są najlepsi:).
    Pozdrawiam no i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, jaki z Michaela wyrozumiały i kochany ojciec <3 Paris poszła sobie na imprezkę,wypiła wino, a on powiedział jej tylko parę zdań, nawet nie dał szlabanu o.O Jak ja bym chciała mieć tak wyluzowanego rodzica :D <3 Co do rozdziału to... Bardzo mi się podoba :) i oczywiście, zapraszam do siebie :D marzeniasiespelniajamjj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Michael Jackson - Ebony Cover Magazine